Ponoć każdy, kto choć trochę interesuje się fotografią i wybiera się do Berlina powinien odwiedzić tam dwa miejsca. Pierwszym z nich jest galeria fotografii Camera Work goszcząca w swych progach największe sławy fotografii. Trafiliśmy tam akurat na wystawę Patrick’a Demarchelier (nie znam go, ale zdjęcia piękne). W drugiej kolejności trzeba skierować swoje kroki do muzeum fotografii. Udało nam się tam zobaczyć ekspozycję poświęconą kontrowersyjnemu Helmutowi Newtonowi.
Jedna z prac Patrick’a Demarchelier, Pani chyba nie trzeba przedstawiać nikomu 🙂
Po obejrzeniu byliśmy lekko wygłodniali, gdyż wystawa składała się z dość niewielkiej liczby fotografii. Ale co zrobić, darmowa to nie można za bardzo wybrzydzać. Tym bardziej, że zdjęcia naprawdę robiły duże wrażenie 🙂
Następnie wyruszyliśmy na poszukiwanie wspomnianego wyżej muzeum fotografii. Jednakże pomyliliśmy drogę i trafiliśmy na nasz prawdziwy i zarazem główny cel tej wyprawy, czyli budkę z currywurst 😀 Tam Jacek popisał się doskonałą niemczyzną, a my „zdecydowaniem” jak kobiety w ciąży, czym rozbawiliśmy kolejkowiczów 😉
Zaspokoiwszy pierwszy głód udaliśmy się do muzeum fotografii. W drodze powrotnej każdy sprawdzał w mijanych witrynach, czy erotyka sącząca się z prac Newtona za bardzo nie potargała naszych ciuszków 😉
W lustrzanych odbiciach wszystko jawiło się ok, więc udaliśmy się na dalsze, już kompletnie luźne zwiedzanie berlińskich fyrtli.
W końcu trafiliśmy na coś, co tygryski lubią najbardziej, a mianowicie sklep z kategorii „mydło i powidło”. Tutaj proste, plastikowe pudełko potrafiło spowodować wybuch wielkiej radości 😀
– Ja tej, popatrz jakie fajoskie!
– A widziałeś to, muszę to mieć! Kup mi, kup mi, kup, kup!
jeje Muji Store!